[Prima aprilis] Ping złamał mi rękę
Szok! Nastolatek z Hrubieszowa ofiarą brutalnej napaści krwiożerczej technologii.Artur Ditur (19 l.) posiada dwie pasje – komputery oraz Gwiezdne Wojny. Nie jest zatem zaskoczeniem, że sobotni wieczór spędzał w domowym zaciszu oglądając ulubiony film. – Nowy monitor nabywszy, z wytęsknieniem weekendu wyczekiwałem, aby Imperium Kontratakuje na nim obejrzeć. I obejrzałem, a raczej obejrzeć chciałem.
– Do momentu gdy Luke trafia na planetę Dagobah wszystko w najlepszym porządku było. Wtedy to jednak sam atakowi uległem – opowiada z przejęciem Artur naszemu redaktorowi (32 l.) – Pierw dziwny odgłos zza biurka mnie doszedł. Zajrzawszy tam, niesłychany prospekt mi się objawił. Oto kabel sieciowy wybałuszył się, gula gruszki wielkości w kierunku komputera mknęła. Dotarłszy doń zatrzymała się i powoli do karty sieciowej wciskać poczęła. Wtedy z tejże kolejna wychynęła. Charakterystyczny dźwięk wydając, taki... «ping», w strzępy kabel rozerwała.
Nastało istne pandemonium, relacjonuje Artur. Pakiety sieciowe z olbrzymią prędkością rozpierzchły się po pokoju, jeden z nich boleśnie ugodził poszkodowanego chłopca. – Ręką, szcześciem, w porę twarz zasłoniłem. W ten sposób jedynie złamania kończyny doznałem. Strach pomyśleć, jakiego uszczerbku oblicze me by doznało.
Artur nie traci jednakowoż pogody ducha. — Dalej «Gwiezdne Wojny» oglądał będę. Ale domową sieć przeprojektowałem — wszystkie kable sieciowe wyrzuciłem i Wi-Fi zainstalowałem. — Pytany dlaczego mimo wypadku zachowuje dobry humor, z dziwnie szelmowskim uśmiechem odpowiada: — Musisz poczuć otaczającą cię Moc.
Dodany: 01 kwi 2011 o 07:25
przez: azhag